poniedziałek, 3 czerwca 2013

JAMES HERRIOT. WSZYSTKIE STWORZENIA DUŻE I MAŁE.


Plan był taki żeby dzielić się książkami, które jakoś na mnie wpłynęły, żeby recenzja nie była licznikiem przeczytanego wszystkiego. Bo niestety czytam zazwyczaj do końca nawet jak książka jest do kitu, nawet jak każdy akapit święcę argumentem, że trzeba być debilem, żeby marnować na nią czas. Taki nawyk, gorszy od obgryzania paznokci. Plan zakładał, że spróbuję zatrzymać to coś, co buduje relację z książką i poniekąd z autorem, żeby móc do tego wrócić i odtworzyć. Z przykrością odkryłam, że po czasie nie pamiętam dokładnie co takiego było w książce, że przeglądając zawartość półki zerkam z czułością na książki Kuryluk lub z entuzjazmem na wszystko co Jacek Hugo Bader wyprodukował i właściwie każda okładka definiuje jakąś relacje.