poniedziałek, 3 czerwca 2013

JAMES HERRIOT. WSZYSTKIE STWORZENIA DUŻE I MAŁE.


Plan był taki żeby dzielić się książkami, które jakoś na mnie wpłynęły, żeby recenzja nie była licznikiem przeczytanego wszystkiego. Bo niestety czytam zazwyczaj do końca nawet jak książka jest do kitu, nawet jak każdy akapit święcę argumentem, że trzeba być debilem, żeby marnować na nią czas. Taki nawyk, gorszy od obgryzania paznokci. Plan zakładał, że spróbuję zatrzymać to coś, co buduje relację z książką i poniekąd z autorem, żeby móc do tego wrócić i odtworzyć. Z przykrością odkryłam, że po czasie nie pamiętam dokładnie co takiego było w książce, że przeglądając zawartość półki zerkam z czułością na książki Kuryluk lub z entuzjazmem na wszystko co Jacek Hugo Bader wyprodukował i właściwie każda okładka definiuje jakąś relacje.

Niestety, podgryzła mnie chęć autokreacji i wylansowania czytelniczki książek przez duże K. Nie napisałam nic na blogu od dawna bo mi się zdawało, że nic GODNEGO recenzji nie przeczytałam. Otóż czytam po raz PIĄTY serię książek Jamesa Herriota 'Wszystkie stworzenia duże i małe'.
I nie bójmy się użyć tego słowa, kocham tego pana.

Główny bohater to alter ego autora, który przez całe życie pracował jako wiejski weterynarz w Yorkshire w Anglii. Nie pisał autobiograficznie ale nic nie poradzę, że jak czytam to chcę myśleć, że właśnie tak było. To moje książki na nieszczęście, kiepski nastrój lub dodatek de lux do nadmiaru wolnego czasu. Podobne działanie lecznicze jak film Stand by me lub Love actually - oglądane nie policzę ile razy. Wszystkie pozycje z cyklu pisane są prostym językiem, pozbawionym wyrafinowanych metafor lub dwuznacznych konstrukcji, Herriot nie próbuje oczarować intelektualną lekkością pióra.

Za każdym razem jak czytam odżywa fantazja, że p o w i n n a m  była zostać weterynarzem, nic innego tylko to! :) Jak bardzo trzeba kochać to co się robi, żeby opisywać wyjazdy do rodzących owiec lub krów z takim zaangażowaniem, że zanim pójdę spać muszę doczytać jak skończyła się cała historia, czytaj; ile urodziło się cielaków. Wszystkie jego książki przedstawiają kolejne lata pracy, zdobywanie doświadczenia i pewności siebie ale tak naprawdę opowiadają o świecie, w którym chciałoby się zamieszkać. W surowym krajobrazie Yorkshire, pociętym murkami i wieloma bramami prowadzącymi do kamiennych farm,  mieszkają ludzie, którzy mimo pozornej surowości i dystansu, tworzą niesamowitą społeczność. Herriot opisuje ich z czułością, ale też z niezwykłym talentem do budowania postaci, wystarczy kilka zdań i każde nazwisko łączy się z bardzo żywą i konkretną osobą. Również zwierzęta mają osobowość, owca nie jest owcą ze stada, jest tą konkretną; nieśmiałą i zawstydzoną lub zawziętą i chłodną z tendencją autorefleksyjną. Nie wydaje mi się, żeby to były czasy, w których takie podejście do zwierząt byłoby bardzo popularne choć zaskakujący jest szacunek jaki farmerzy okazują żywym stworzeniom. Mój obraz psa na polskiej wsi jest całkiem inny. Ten świat jest trochę bajkowy, ludzie, którzy mogą na siebie liczyć, dla których uczciwość jest największą wartością, skupieni na rodzinach i bardzo inni od dzisiejszego modelu szczęścia. Tacy bardzo 'tu i teraz' celebrujący wolne popołudnie i krajobraz, wszystko bez pośpiechu. To jest tło codziennych przygód wiejskiego weterynarza, który zaczyna zajmować się również leczeniem małych zwierząt i z wielką pogodą opisuje swoje porażki i najzwyklejsze aspekty pracy. Np jak to jest leżeć na kamiennej podłodze nieogrzewanej obory, z ręką po łokieć w krowiej macicy i grupą rolników debatujących w tle, że taki weterynarz to się nie narobi i jeszcze poleży. A uczciwy człowiek się nastoi i płaci






Tak wygląda krajobraz, w którym autor zakochał się tak bardzo, że odmówił wyjazdu, który pozwoliłby mu uniknąć płacenia złodziejskich 80% podatków. W tym krajobrazie zakochały się jego dzieci, które zostały ... a jakże wiejskimi weterynarzami.

Najlepszy prezent dla każdego. Dla tego co czyta od niedawna też!

PS Są 2 ekranizacje książek Herriota oraz serial BBC - zaraz ich szukam i oglądam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz