środa, 24 lipca 2013

PETER HESSLER. PRZEZ DROGI I BEZDROŻA.


Książka Petera Hesslera to opowieść o totalnej egzotyce, która nie wynika wcale z odległości geograficznej, innego klimatu i okoliczności przyrody, egzotyka jest zdefiniowana kulturowo i socjologicznie. Co akapit to lepszy okaz, nawet współczułam autorowi, bo gdyby chciał opisać coś normalnego, zrozumiałego dla europejczyka, miałby spory kłopot.

Początek książki był dla mnie męczący, opis podróży po prowincjach położonych blisko muru nie wciągał i złościłam się coraz bardziej - miałam wielkie oczekiwania związane z tą książką. Najpierw celem i głównym obiektem zainteresowań autora był Wielki Mur i okolica, niestety historia poszczególnych dynastii i historyczne zawirowania nijak nie chciały mnie wciągnąć. Pomogło przekierowanie uwagi na opisywanych od niechcenia ludzi, napotykanych po drodze Chińczyków, którzy pojawiali się na chwilę, zajmowali jeden akapit i znikali - bez żadnego znaczenia dla książki.
Wtedy opis zakurzonych dróg i niekończących się przestrzeni stał się dobrym tłem dla podwożonych autostopowiczów. Niby to nic wielkiego podwieźć kogoś ale jeśli ten ktoś jest pracownicą biurową stojącą pośrodku niczego? Nie tak często przejeżdżając przez bieszczadzkie zbocze spotykamy wystrojoną dwudziestolatkę, której brakło 30 km do domu a wokół nie ma n i c. Ani drogi, ani przystanku n i c.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

JAMES HERRIOT. WSZYSTKIE STWORZENIA DUŻE I MAŁE.


Plan był taki żeby dzielić się książkami, które jakoś na mnie wpłynęły, żeby recenzja nie była licznikiem przeczytanego wszystkiego. Bo niestety czytam zazwyczaj do końca nawet jak książka jest do kitu, nawet jak każdy akapit święcę argumentem, że trzeba być debilem, żeby marnować na nią czas. Taki nawyk, gorszy od obgryzania paznokci. Plan zakładał, że spróbuję zatrzymać to coś, co buduje relację z książką i poniekąd z autorem, żeby móc do tego wrócić i odtworzyć. Z przykrością odkryłam, że po czasie nie pamiętam dokładnie co takiego było w książce, że przeglądając zawartość półki zerkam z czułością na książki Kuryluk lub z entuzjazmem na wszystko co Jacek Hugo Bader wyprodukował i właściwie każda okładka definiuje jakąś relacje.

niedziela, 28 kwietnia 2013

PROJEKT MATKA. MAŁGORZATA ŁUKOWIAK.





Z zabraniem się za Projekt Matka miałam tyle samo trudności co z Piaskową Górą, przyczyna trudności inna ale liczba podejść w księgarni, zerkania w kierunku, macania okładki i zaglądania do środka - podobna. O ile w przypadku Piaskowej Góry bałam się, że Bator to alter ego Grocholi (jeszcze raz przepraszam) to Projekt Matka wywoływał moją ambiwalencję na znacznie bardziej zaawansowanych poziomach.

środa, 24 kwietnia 2013

PIASKOWA GÓRA. JOANNA BATOR




Wstyd mi, że omijałam Joannę Bator  i świadomie odwracałam wzrok od wszystkich empikowych półek. Wstyd tym bardziej, że miałam chęć kupić - po wielu recenzjach, które sugerowały, że się utopię między stronami a przynajmniej,na pewno nie rozczaruję. Ale jakoś mi się Bator skleiła z Kalicińską -  Szwają - Grocholą więc z jednej strony recenzje w rubrykach co im niby ufam a z drugiej ta bliskość na półce z 'powieluprzygodachmammęża'. Na widok półki z literaturą kobiecą mam lekki wzdryg i przypływ lęku, że to może być coś w stylu 'Stenka i jej biust na moście'. A potem w antykwariacie dają za taki luksus 8 zeta więc nie ma jak wyrównać pomyłki literackiej - finansowo zawsze dupa.

sobota, 6 kwietnia 2013

DOBRA KREW. W KRAINIE RENIFERÓW BOGÓW I LUDZI. MAGDALENA SKOPEK.






Magdalena Skopek jest wariatką, w sensie, że komplement, nie obelga, źródłem mojej frustracji i dzikiej zawiści.
Magdalena najpierw wyrusza na wyprawę z kolegami - zjawiskami, których zainteresowania i koncepcja na życie mocno od przeciętnej odbiegają. Znaczy wolą w tajdze przedzierać się przez błoto i busz oraz oglądać swe wnętrze przez dziury, które wygryzły syberyjskie muszki niż kombinować jak wyciągnąć od operatora IPhona za zeta. Na stronie 16 jest zdjęcie podpisane 'idziemy w workucką tundrę' i faktycznie idą w krajobraz księżycowy, gdzie jedynym urozmaiceniem jest rozwalone coś, co wygląda jak domek Obcego 3. Generalnie nieczęsto to właśnie mamy na myśli pakując walizki na urlop i myśląc po cichutku 'Ahoj przygodo'.

MY, WŁAŚCICIELE TEKSASU. REPORTAŻE Z PRLU. MAŁGORZATA SZEJNERT.





Chciałabym zostać bohaterką reportażu Małgorzaty Szejnert nie dla sławy czy też innych splendorów ale dlatego, że jej metoda pracy reporterskiej czyli perspektywa od szczegółu do ogółu, wykroiłaby ze mnie jakiś niebywały szczegół. Szczegół – źródło. Od wczoraj myślę jakiż to szczegół mógłby być punktem wyjścia do mojego 35 letniego życiorysu.